The Last Gang powoli dobija do dwóch dekad działalności i mimo że nie puścili w świat zatrważającej liczby materiałów, robią się coraz więksi i od dawna cieszą się street credem w punkowym światku. Ten skład ciągle się rozwija, bo nie chce używać utartych środków, tylko mieszać, ile wlezie. Z tego tytułu działa u nich wszystko od ogółów – czyli zajadłego wokalu i prezencji Brenny Red – aż po szczegóły – a więc kombinowanie w ramach granic gatunku. Wspomniane kombinowanie idzie im zresztą na piątkę plusem. Z jednej strony grupa proponuje klasycznie rock’n’rollowy wariant punka na szybko. Z drugiej: dopuszczają do siebie coraz wyraźniej wybrzmiewające wpływy od zawsze przyspawanych do punka ska czy reggae, przywodzące na myśl przede wszystkim The Clash. Z jeszcze kolejnej: nie jest im obca słodycz pop-punkowych tytanów. Dla każdego coś dobrego, trzeba tego doświadczyć.